Komentarze: 0
Noo od soboty już trochę czasu minęło. Może sobie przypomnę co robiliśmy. Hmm no to tak, Gromada był pusty, moje kontakty też. Pojechaliśmy na Bałuty do kontaktu Oskara. Tam zakupiliśmy sztukę. Pół dla mnie i pół dla nas. Z 1,5h nam zajęło kołowanie tego i pojechanie tam gdzie chcieliśmy. Zajebani już dotarliśmy na Piłsudskiego gdzie udaliśmy się na kładkę/mostek nad ulicą, gdzie też pierwszy raz odbył się mój proces inhalacji. Wiatr pizgał, ale daliśmy radę. Niesamowity widok na ulicę i centrum miasta. Zajebaliśmy się i poszliśmy do Galerii. Poszliśmy do MM, kupiliśmy Roma. Wychodzimy a tu alarm z bramki O_o. Ochrona podbija, idziemy do pokoju zwierzeń. My zapierdoleni kosmicznie, pełno jazzu po kieszeniach i ogólna panika. Tzn ja miałem w bezpiecznym miejscu temat, tylko lufe w kieszeni, a Oskar jaranie w kiermanie. Zachowaliśmy o dziwo trzeźwośc umysłu, lufa szybko trafiła po kryjomu do Oskara i wbiliśmy do pokoiku. Proszę opróżnic kieszenie, ja opróżniam, mam czyste. Oskara nie sprawdzili na szczęście. Okazało się, że pikało to coś co mam w kurtce, żeby mnie uratowało jak mnie lawina zasypie, poprzez wydawanie jakichś sygnałów o- O. Dobra nvmd. Biedronka. Szama. Leczenie zwały. Dzwoni Sikora, żebyśmy pojechali pod stadion Widzewa. Pogadane, w sumie nie pamiętam za bardzo nic później oprócz jednej krzywej opcji. Ta, to nara. O.