Archiwum kwiecień 2006


kwi 15 2006 Piątek,
Komentarze: 0
Piątek, czyli dużo fajniejszy dzień niż czwartek. Ustawieni tym razem z Sikorą na 16. 16 to w chuj daleko od 11. Czyli rozpalam puchar, gdyż ponieważ ładna pogoda za oknem. Zapuszczam muzykę na kompie i w tym momencie włącza się zajebista jazda. Czuję niesamowitą więź z moim minisoundsystemem. Cieszymy sie razem, ze swojej obecności i jest tu po to, by napierdalac tłusty bas dla mnie. Jazda mija, szamam, czytam książkę, gram w Roma wkręcając sobie dobre motywy. Nic specjalnego. Jedynie ta muzka zapadła mi w pamięc. Godzina 16sta. Sikora nie idzie, bo cośtam, bo post, bo tata. Oskar wpada zara. Chuj. Nie wpada. Rozjebał se łuk brwiowy i nie wpada. Jednak koło 18 okazuje się, że się wyrobi i dzisiaj będzie chill. Wpada, wybijamy, jaramy gdzieś u mnie na osiedlu. Wkręca się akcja, że jedziemy na lotnisko. Ok. Jedziemy na lotnisko, czyli za 30min jesteśmy na dworcu kolejowym Łódź Fabryczna po raz drugi. Pomimo incydentu w zeszłą sobotę. Ja z lekka zesrany, bo całą pietryna była seledynowa od psów. Zresztą pod dworcem też. Szybko ładujemy się do pociągu i z radością odnotowujemy fakt, że kurwa przedział przy wyjściu jest pusty xDDD. Szybko zostaje nakręcony tłok z butelki od Tymbarka. Wody brak, bo kibel nawalił. Chuj. Jaramy. Niesamowity klimat. Przypomiamy sobię scenę z Dnia Świra i myślimy, co by się stało jakby ktoś się do nas dosiadł. I się kurwa dosiadają jakieś 2 laski o-o. Krótka konsternacja. Jaramy dalej, jednej dajemy bucha i zawijamy. Następnie standard, czyli nie pamiętam co się działo. Wracam z partyzanta do domu, starzy ofc nic nie widzieli albo nic nie chcieli widziec. Jak poszli spac, to sobie zajarałem jeszcze, zapuściłem duby i poszedłem spac. Teraz jest sobota i siedzę w domu <hahaha>. Olek x 3.

 

szum_rodzi_halas : :
kwi 15 2006 Czwartek
Komentarze: 0

Czwartek, czyli Oskar wpada. Kupujemy sztukę. Umówieni za 30min z Gromadą. Sikory nie ma, bo pojechał do rodziny. Powiedział, że jaramy w piątek i że my stawiamy. Kurwa, mamy jaranie tylko na jeden dzien, ale no co mamy niby nie jarac dzisiaj? Podbijamy pod Orlen, gromada sie spoznia, a my wkurwieni z powodu lipnej sytuacji finansowej. Mamy przynajmniej nadzieję, że wycyganimy coś więcej jazzu. Podbija mista dila, daje od razu tytkę, czyli kurwa koniec  dyplomacji. Zawijamy trochę dalej. Mówi, że mocno pizga. Jaramy 1 lufę w bramie i odbijamy, kupic 2gą fifkę dla mnie do domu. Ujebaliśmy się strasznie potężnie jak na 1 lufę. Zero kontaktu z rzeczywistością. Idziemy do LIDLa po jedzenie. Ja najebany obmyślam, ile mogę wydac. Doszedłem do wniosku, że 7,50, co źle się zresztą odbiło na moich finansach później. 7,50 to są 3zwały, a nie jedna. Bułki, hamburgery, czipsy, ciastka. Idziemy na jakieś osiedle i ku ucieszy mieszkańców, siadamy na trawie przy ulicy i wpierdalamy. Chora opcja z samochodem niedaleko nas(ludzie siedzieli i patrzyli). Zjedliśmy, zawijamy. Nie jaramy już. Bóg się do nas uśmiechnął, skumał problemy z hajsem i dał nam niebiański haj. Chuj, nie pamiętam co dalej. Olek x 2

szum_rodzi_halas : :
kwi 15 2006 Poprzednia sobota.
Komentarze: 0

Poprzednia sobota, czyli Oskar wpada, Sikora na zawodach. Gromada idzie na mecz, od Pawła tylko hasz, kontakty Oskara na Bałutach zawodzą. Wkurwienie. Dobra coś kołujemy jednak na Bałutach. Jedziemy. Dojeżdżamy. Podbijamy na boisko, gdzie siedzi około 15typa w tym panny. Wokół już walają się półlitrówki, klimat pozytywny. Odbijamy z 2 gościami. Idziemy, po temat, bierzemy, idziemy po bronki. Jaramy z nimi lufę, oddajemy im szkło, bo było ich. Zajebani obmyślamy, że jedziemy poszwendac się po mieście ujebani pod pretekstem kupienia czapki dla mnie. Jak podbijamy na pietrynę to wszystkie skateshopy pozamykane, nie będziemy jechac do galerii bo tam pomyła. Nie ma szkła. Wkurwienie i załamanie. Dobra, jest, kupujemy w jakimś kiosku. Idziemy gdzieś w bramę. 2 od razu. Jesteśmy w temacie. Idziemy dalej przed siebie, bez konkretnych narazie planów. Zauważamy Łódź Fabryczną. Dobry wkręt. Zapierdalamy tam. Ładujemy się do pociągu. Przedziały pozamykane. Jaramy w kiblu. Chore jakieś akcje z konduktorami. Stoimy i czekamy, aż pociąg odjedzie, żeby tylko wyskoczyc w biegu. Stoimy, stoimy. Potem przypał. Patrol wezwany do naszego wagonu, czyli SOK-isci, czyli wzięli nas za writerów, czyli kurwa walimy długą jak opętani. Gastrofaza. Kiełbasa, 2 bułki, paczka czipsów, czyli znowu jak żule. Idziemy na schody jakiegoś domu towarowego. Szamamy i obserwujemy przetaczających się kibiców Widzewa po meczu. Zawijamy, zamulamy, cośtam robimy u mnie i rozbijamy się do domów. Wow, nawet pamiętałem. Olek

szum_rodzi_halas : :
kwi 10 2006 blablablalalaalalalalalalluanaaanana
Komentarze: 1
na poczatku zalozeniem tego bloga byla Nasza klasa jak pamietasz ;p dlatego jezeli ktos to czyta to chcialem powiedziec ze mamy najbardziej spieta klase w szkole. Jest oczywiscie kilka spoko osob (6). Albo to ja jestem jakis zjebany albo cos z nimi jest nie tak. Ogolnie to je*** all. ide sie czyms zajac juz mi nawet wpadl pomysl spierdalac narazie siee 3m sie zioomus eloo Maciek
szum_rodzi_halas : :
kwi 09 2006 JAAAAAAAAAA
Komentarze: 0

ahahah kurwa przez pół godziny opisywałem sobotę, zamiast się uczyc i mi się notka skasowała kurwa ahahahah. O.

szum_rodzi_halas : :