Komentarze: 0
ahahah kurwa przez pół godziny opisywałem sobotę, zamiast się uczyc i mi się notka skasowała kurwa ahahahah. O.
ahahah kurwa przez pół godziny opisywałem sobotę, zamiast się uczyc i mi się notka skasowała kurwa ahahahah. O.
Skurwysynu, to ja tu jestem od myślenia to raz. Dwa, że najebki tu opisujemy, po to żeby za rok sobie o nich czytac, więc nie kumam co tu nudnego ma byc? O_o Myślisz, że to ludzie czytają xD? Ja pierdolę, biologia i matmaaaaa, a ja się chce zajebac. Olek.
Tia, no wiosna za dużo nie dała, a szkoda. Liczyłem, że się jakoś sytuacja wyklaruje, a tu ni chuja. Wciąż jest lipa. Brak motywacji, brak ambicji. Na wszystkich frontach klęska i jedynie wojna podjazdowa. Może za dużo oczekuję? Wciąż odsuwam od siebie ludzi, którzy chcą mnie bliżej poznac, bo wiem, że mało kto mnie zrozumie, jak sam nie potrafię zrozumiec o co kaman. Tragedia. Jutro sobota, czyli napierdolenie się do nieprzytomności i szlajanie się po mieście po zmroku. Jak co tydzień. Żyje się dalej. Olek.
Noo od soboty już trochę czasu minęło. Może sobie przypomnę co robiliśmy. Hmm no to tak, Gromada był pusty, moje kontakty też. Pojechaliśmy na Bałuty do kontaktu Oskara. Tam zakupiliśmy sztukę. Pół dla mnie i pół dla nas. Z 1,5h nam zajęło kołowanie tego i pojechanie tam gdzie chcieliśmy. Zajebani już dotarliśmy na Piłsudskiego gdzie udaliśmy się na kładkę/mostek nad ulicą, gdzie też pierwszy raz odbył się mój proces inhalacji. Wiatr pizgał, ale daliśmy radę. Niesamowity widok na ulicę i centrum miasta. Zajebaliśmy się i poszliśmy do Galerii. Poszliśmy do MM, kupiliśmy Roma. Wychodzimy a tu alarm z bramki O_o. Ochrona podbija, idziemy do pokoju zwierzeń. My zapierdoleni kosmicznie, pełno jazzu po kieszeniach i ogólna panika. Tzn ja miałem w bezpiecznym miejscu temat, tylko lufe w kieszeni, a Oskar jaranie w kiermanie. Zachowaliśmy o dziwo trzeźwośc umysłu, lufa szybko trafiła po kryjomu do Oskara i wbiliśmy do pokoiku. Proszę opróżnic kieszenie, ja opróżniam, mam czyste. Oskara nie sprawdzili na szczęście. Okazało się, że pikało to coś co mam w kurtce, żeby mnie uratowało jak mnie lawina zasypie, poprzez wydawanie jakichś sygnałów o- O. Dobra nvmd. Biedronka. Szama. Leczenie zwały. Dzwoni Sikora, żebyśmy pojechali pod stadion Widzewa. Pogadane, w sumie nie pamiętam za bardzo nic później oprócz jednej krzywej opcji. Ta, to nara. O.